Coraz częściej słyszy się o wypaleniu zawodowym, dlatego wielu pracodawców, także w Polsce, rozważa wprowadzenie skróconego tygodnia pracy. W teorii takie rozwiązanie powinno pozytywnie wpłynąć na efektywność pracowników, poprawiając jednocześnie ich work-life balance. A jak jest w praktyce?
Krótszy tydzień pracy – skąd ten pomysł?
Pandemia diametralnie zmieniła nasze podejście do pracy – przejście na zdalny tryb pracy, chaos i niepewność jutra. Wiele osób musiało pracować w innych godzinach niż dotychczas, zaburzył się także pewien stały harmonogram dnia. W konsekwencji owych zmian pracownikom o wiele trudniej jest dbać o własne zdrowie, samopoczucie i tzw. work-life balance. Coraz więcej z nich skarży się na zmęczenie oraz brak motywacji. Świadomość braku stabilizacji przekłada się na to…, że chcą oni pracować więcej, by zapewnić sobie przetrwanie w czasach kryzysu. Niestety kończy się to zwykle przemęczeniem, brakiem czasu na wypoczynek, ale także gorszą efektywnością w pracy.
Jednak czterodniowy tydzień pracy to idea, nad którą toczą się debaty już od dawna. Wybuch pandemii nadał jedynie tempa zmianom. Już w 2018 roku w Nowej Zelandii przeprowadzono pierwsze testy takiego modelu. Firma Perpetual Guardian, działająca w branży finansów i nieruchomości zdecydowała się przez dwa miesiące pracować 32 godziny tygodniowo. Efekt? Pracownicy chętniej przebywali w pracy, nie spóźniali się i nie wychodzili wcześniej. Zwiększyła się także ich produktywność i kreatywność. Nowa Zelandia nie jest jedynym krajem, w którym postanowiono przetestować skrócony tydzień pracy. Podobny eksperyment zrealizowano w Szwecji oraz Japonii. W sierpniu 2019 roku japoński Microsoft przyznał wszystkim pełnoetatowym pracownikom wolne piątki przez miesiąc – wynagrodzenie nie uległo zmianie. I ponownie wyniki eksperymentu były bardziej niż zadowalające. Firma zanotowała obniżenie zużycia energii elektrycznej o 23% oraz papieru do drukarek o 59%, przy wzroście efektywności o 40%.
Mniej znaczy więcej?
Logika podpowiada raczej, że w obliczu kryzysu powinniśmy pracować więcej, nie mniej. Skąd więc taki pomysł? Specjaliści podkreślają, że skrócenie czasu pracy do 4 dni to koncepcja, która pozytywnie wpłynie na rytm dobowy pracowników, ułatwiając im osiągnięcie równowagi między pracą a życiem prywatnym (więcej informacji znajdziesz w naszym wpisie – „Jak uzyskać work-life balance?”). To działanie, które zwiększy skuteczność wykonywanych zadań, a w konsekwencji przyczyni się do wzrostu efektywności. Wśród zalet skróconego tygodnia pracy wyróżnia się także:
- wzrost produktywności i zaangażowania pracowników;
- zmniejszenie zużycia energii;
- poprawę komfortu psychicznego pracowników i obniżenie poziomu stresu;
- zmniejszenie stopy bezrobocia, a w dłuższej perspektywie poprawę poziomu życia w kraju;
- wzrost aktywności konsumentów w sektorach handlu i usług.
Trzeba jednak pamiętać, że skrócony tydzień pracy nie sprawdzi się we wszystkich sektorach gospodarki. Nie wszystkie branże bowiem będą mogły normalnie funkcjonować w takim modelu. Ponadto specjaliści podkreślają, że chociaż w teorii koncepcja brzmi idealnie, w praktyce może doprowadzić do wydłużenia dnia roboczego. W związku z tym zamiast 8 godzin w biurze pracownik będzie spędzał w nim 10, a może i 12 godzin w ciągu doby. Co w konsekwencji wpłynie na podwyższenie poziomu stresu i przemęczenia i przyniesie odwrotny do zamierzonego skutek. Według specjalistów skrócenie czasu pracy jest nieuniknione. Jednak na chwilę obecną koncepcja czterodniowego tygodnia pracy dotyczy głównie gospodarek najbogatszych.
Jak być produktywnym w pracy? Nad tym stwierdzeniem zastanawia się niemal każdy z nas. Chociaż tak naprawdę na produktywność składa się mnóstwo składowych – od modelu pracy, przez lokalizację i aranżację biura, aż po atmosferę w pracy. Dostosowanie warunków pracy zaczyna się jednak od wyboru dogodnego biura. Wejdź na https://https://atriontychy.pl//dostepne-biura/wynajem-powierzchni-biurowych-tychy/ i zacznij działać na własnych zasadach w miejscu, które sprzyja efektywnej pracy.